Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc po jednodniówce w Sandefjord, przyszedł znowu czas na marudzenie rodzicom o jakieś wyprawie, tym razem trochę dłuższej... Wybór padł na Włochy. Po zaledwie paru tygodniach bręczenia (co przedłużyło się przez listopadowy zamach w Paryżu...) udało się. Pozostało zaplanować trasę, kupić bilety i oczekiwać wspaniałych ferii zimowych. Nadal bardzo się dziwię, że puścili 16 letnie dziecko samo na taki wyjazd, chyba mnie mieli dosyć, ale no, bycie natrętnym popłaca!
:lol: Loty Ryanirem: 15.01 WRO-BGY 24.01 CIA-WROA
na lądzie przejazdy głównie Megabusem: Mediolan-Wenecja Padwa-Florencja Florencja-Rzym
oraz pociągi na mniejsze dystanse
Noclegi szukane na Couchsurfingu.
Ostateczna trasa rysuję się tak: Bergamo-Lecco-Mediolan-Wenecja-Padwa-Florencji-Rzym
Zdjęcia robione telefonem, więc szału nie ma
:lol:
Jedyny warunek jaki postawili rodzice to codzienne zadawanie relacji na Whatsappie i przynajmniej dwie wiadomość dziennie o treści "żyje, nie zabili mnie". Więc w drogę! 15.04 Dzień 1 Bergamo Pobudka o 5:45, w końcu pociąg do Wrocławia o 6:30. Śniadanie, prysznic, kawa w termos, ostatnia kontrola czy wszystko jest i wio na dworzec! Pociąg regionalny, zwany dumnie Kamieńczykiem, bardzo ładnie odnowiony, 6 wygodnych siedzeń na przedział
:o. Po bardzo miłej konwersacji z jakimś małżeństwem, studentem i wypiciu kawy na rozbudzenie, przyszedł czas na opuszczenie pociągu. Przystanek autobusowy znaleziony z małą pomocą internetu, 10 minut czekania na autobus i można dalej jechać na lotnisko. Dobrym pomysłem było zrobienie trochę większego zapasu czasu, ponieważ błyskotliwe wysiadłem wcześniej, na jakimś malutkim lotnisku (podlotnisko? Jakieś wojskowe? Nie mam pojęcia). Wydało mi się trochę takie małe, ale po zobaczeniu Boeinga z logo Ryanairu upewniłem się w mej głupocie
:D. Problem zaczął się wtedy, kiedy zdałem sobie sprawe, że nie ma na lotnisku kompletnie nikogo, ale nieomylny internet znowu pomógł! 20 minut czekania na kolejny bus i tym razem zawitałem na prawidłowym lotnisku. Brawo ja! Kontrola i lot odbyły się już bez problemów... Po lądowaniu szybka wizyta w celu zabrania mapek i ulotek z informacji na lotnisku i można ruszać na zabytkową część miasta położoną na wzgórzu. Autobus, który jak się później dowiedziałem jechał do mojego celu, zawiózł mnie przed dworzec kolejowy. Nie pozostało nic innego jak dojść spokojnym spacerkiem na to wzgórze.
Po pierwszej wizycie na wspaniałe cappuccino można było kontynuować wędrówkę
:)
Po drodze wiele, wiele skuterów marki Vespa. Niestety w ten dzień wszyscy wyrzucali śmieci
:(
kamieniczki po drodze
i panorama miasta, idealne miejsce na skonsumowanie kanapek
:D
poświąteczne ozdoby
:lol:
i tutaj telefon już się rozładował... Naszczęście powerbank ratował w wielu takich sytuacjach.
W międzyczasie zrobiło się ciemno, więc nadszedł czas aby wrócić na dworzec i znaleźć pociąg do Lecco, gdzie mieszkał mój pierwszy Host. W drodze powrotnej trochę się zagubiłem, ale za to spotkałem studenta który też wybierał się na dworzec. W zeszłe wakacje był 2.5 miesiąca w Indonezji, Birmie, Kambodży itp. było o czym rozmawiać
:) Droga powrotna minęła bardzo szybko, pociąg odjeżdżał za 15 minut, więc ze spokojem można było kupić bilet. 40 minut jazdy i byłem na miejscu. Pozostało odnaleźć Hosta, co było dość proste, ponieważ ma swoją kawiarnie z 50 metrów od dworca. Zjedliśmy kolację na mieście i po krótkim spacerze po mieście poszliśmy do niego do domu. Prysznic okazał się błogosławieństwem
:) trochę czasu na rozmowę i do spania!
No właśnie ,wróżę temu 16 letniemu dziecku wiecej zaparcia do podrózy ,to dopiero Twój początek ,a jazda z Jeleniej G. pociągiem do Wrocławia to tez małe wyzwanie. Przy następnym przyzwoleniu rodziców "wal" od razu na Berlin ,może nie taniej ,ale z dużym wyborem.
Michał Woźniak napisał:Dobrym pomysłem było zrobienie trochę większego zapasu czasu, ponieważ błyskotliwe wysiadłem wcześniej, na jakimś malutkim lotnisku (podlotnisko? Jakieś wojskowe? Nie mam pojęcia). Wydało mi się trochę takie małe, ale po zobaczeniu Boeinga z logo Ryanairu upewniłem się w mej głupocie
:D. Problem zaczął się wtedy, kiedy zdałem sobie sprawe, że nie ma na lotnisku kompletnie nikogo, ale nieomylny internet znowu pomógł! 20 minut czekania na kolejny bus i tym razem zawitałem na prawidłowym lotnisku.Stary terminal, aktualnie wykorzystywany jako terminal General Aviation.
Gratuluję samodzielnej podróży zagranicznej w tak młodym wieku. Na pewno takie podróże zaprocentują w przyszłości lepszą umiejętnością radzenia sobie w nieprzewidywanych sytuacjach
:) Tak trzymać i powodzenia w rozwijaniu pasji
:)
Gratuluje samodzielnej wyprawy. Widzę że logistyka już opanowana na niezłym poziomie.Michał Woźniak napisał:Naprawdę ciekawi mnie czemu ludzie kupują torebki za 2000€, ale cóż ich pieniądze (w końcu taka samą można kupić u murzyna na stacji metra za 30€ ^^) A to jest różnica między oryginałem a podróbą. Sam pewnie też wolałeś obejrzeć jezioro na żywo niż na obrazku w sieci. Niby widzisz to samo. To właśnie jest ta tajemnica.
:lol:
Nadal bardzo się dziwię, że puścili 16 letnie dziecko samo na taki wyjazd, chyba mnie mieli dosyć, ale no, bycie natrętnym popłaca! :lol:
Loty Ryanirem:
15.01 WRO-BGY
24.01 CIA-WROA
na lądzie przejazdy głównie Megabusem:
Mediolan-Wenecja
Padwa-Florencja
Florencja-Rzym
oraz pociągi na mniejsze dystanse
Noclegi szukane na Couchsurfingu.
Ostateczna trasa rysuję się tak:
Bergamo-Lecco-Mediolan-Wenecja-Padwa-Florencji-Rzym
Zdjęcia robione telefonem, więc szału nie ma :lol:
Jedyny warunek jaki postawili rodzice to codzienne zadawanie relacji na Whatsappie i przynajmniej dwie wiadomość dziennie o treści "żyje, nie zabili mnie". Więc w drogę!
15.04 Dzień 1 Bergamo
Pobudka o 5:45, w końcu pociąg do Wrocławia o 6:30. Śniadanie, prysznic, kawa w termos, ostatnia kontrola czy wszystko jest i wio na dworzec!
Pociąg regionalny, zwany dumnie Kamieńczykiem, bardzo ładnie odnowiony, 6 wygodnych siedzeń na przedział :o. Po bardzo miłej konwersacji z jakimś małżeństwem, studentem i wypiciu kawy na rozbudzenie, przyszedł czas na opuszczenie pociągu. Przystanek autobusowy znaleziony z małą pomocą internetu, 10 minut czekania na autobus i można dalej jechać na lotnisko. Dobrym pomysłem było zrobienie trochę większego zapasu czasu, ponieważ błyskotliwe wysiadłem wcześniej, na jakimś malutkim lotnisku (podlotnisko? Jakieś wojskowe? Nie mam pojęcia). Wydało mi się trochę takie małe, ale po zobaczeniu Boeinga z logo Ryanairu upewniłem się w mej głupocie :D. Problem zaczął się wtedy, kiedy zdałem sobie sprawe, że nie ma na lotnisku kompletnie nikogo, ale nieomylny internet znowu pomógł! 20 minut czekania na kolejny bus i tym razem zawitałem na prawidłowym lotnisku. Brawo ja!
Kontrola i lot odbyły się już bez problemów...
Po lądowaniu szybka wizyta w celu zabrania mapek i ulotek z informacji na lotnisku i można ruszać na zabytkową część miasta położoną na wzgórzu. Autobus, który jak się później dowiedziałem jechał do mojego celu, zawiózł mnie przed dworzec kolejowy. Nie pozostało nic innego jak dojść spokojnym spacerkiem na to wzgórze.
Po pierwszej wizycie na wspaniałe cappuccino można było kontynuować wędrówkę :)
Po drodze wiele, wiele skuterów marki Vespa. Niestety w ten dzień wszyscy wyrzucali śmieci :(
kamieniczki po drodze
i panorama miasta, idealne miejsce na skonsumowanie kanapek :D
poświąteczne ozdoby :lol:
i tutaj telefon już się rozładował... Naszczęście powerbank ratował w wielu takich sytuacjach.
W międzyczasie zrobiło się ciemno, więc nadszedł czas aby wrócić na dworzec i znaleźć pociąg do Lecco, gdzie mieszkał mój pierwszy Host. W drodze powrotnej trochę się zagubiłem, ale za to spotkałem studenta który też wybierał się na dworzec. W zeszłe wakacje był 2.5 miesiąca w Indonezji, Birmie, Kambodży itp. było o czym rozmawiać :) Droga powrotna minęła bardzo szybko, pociąg odjeżdżał za 15 minut, więc ze spokojem można było kupić bilet. 40 minut jazdy i byłem na miejscu. Pozostało odnaleźć Hosta, co było dość proste, ponieważ ma swoją kawiarnie z 50 metrów od dworca. Zjedliśmy kolację na mieście i po krótkim spacerze po mieście poszliśmy do niego do domu. Prysznic okazał się błogosławieństwem :) trochę czasu na rozmowę i do spania!
Cdn.